poniedziałek, 16 października 2017

~Urodziny Rozalii~ One-Shot

  Dziewczyna o długich, śnieżnobiałych włosach wyszła z wanny wypełnionej gorącą wodą i osuszyła się puchowym ręcznikiem. Z samego rana zaczęła przygotowania do przyjęcia i już nie mogła się doczekać. Po wysuszeniu włosów spięła je w koka na czubku głowy i wpięła, ozdobną, kryształową klamrę. Zrobiła sobie delikatny, dziewczęcy makijaż, pomalowała paznokcie, wybrała dodatki i wzięła wiązane szpilki. Kiedy zostało jej tylko założenie sukienki, zrobiła to delikatnie wygładzając miękki materiał. Była to fioletowa kreacja z wydłużonym tyłem.
  Gotowa wyszła z pokoju, żeby sprawdzić, czy niczego nie brakuje. Dom był w pełni przygotowany na przyjęcie, brakowało tylko gości. Białowłosa podparła się na wyspie kuchennej, napiła się przez słomkę soku pomarańczowego i włożyła sobie do ust paluszka. Nie mogła już bezczynnie wytrzymać, więc w oczekiwaniu na gości zaczęła szkicować sukienki. Zajęta projektem nie zwróciła uwagi, kiedy rozległ się szczęk otwieranego zamka w drzwiach frontowych. Do mieszkania wszedł wysoki brunet, a zaraz za nim przyszedł jego brat. Czarnowłosy odłożył klucz na jego poprzednie miejsce - do przydrzwiowej donicy z kwiatami - i zamknął wejście od środka.
- Rozuś, jesteśmy! - krzyknął zdejmując płaszcz.
- Kuchnia! - rozległ się głos z wnętrza domu.
  Bracia poszli do wskazanego pomieszczenia i zastali tam białowłosą nachyloną nad wyspą kuchenną, wpatrzoną w duży zeszyt. Kilka pasm jej włosów zwisało nad blatem, jednak Rozalia skupiła się na rysunku, przez co nawet nie zauważyła kosmyków.
- Pięknie wyglądasz w tej sukience - powiedział Leo, podchodząc do wyspy.
- Dziękuję - odpowiedziała białowłosa, zerkając na chłopaka, jednak od razu wróciła wzrokiem do zeszytu.
- Co tam rysujesz? - spytał brunet, zerkając dziewczynie przez ramię.
- Tak się nudziłam, że aż mi przyszedł pomysł na nowy wzór sukienki - powiedziała, kiedy nakreśliła ostatnią linię na projekcie, po czym spojrzała na chłopaka. - Podoba ci się?
  Leo przyjrzał się dokładnie szkicowi. Przesunął po kartce palcami i uśmiechnął się.
- Świetny projekt - odpowiedział, patrząc jej w oczy. - Może sobie ją uszyjesz w mojej pracowni.
- Może kiedyś - zamknęła zeszyt i wstała. - Która godzina?
- Zaraz zaczną się schodzić goście - powiedział Lysander, który właśnie stanął w progu.
- Co?! Jak to? Alexy jeszcze nie przyszedł! - przeraziła się dziewczyna i sięgnęła po telefon.
  W przypływie inspiracji nie usłyszała powiadomienia o wiadomości od przyjaciela.

"Spóźnię się... Poradzisz sobie?" - głosiła wiadomość.
"Jasne, że tak." - odpisała dziewczyna, od razu po przeczytaniu.

- Okej, spóźni się - powiedziała Rozalia, odkładając komórkę.
  Poprawiła białe pasma włosów, które wypadły jej z koka, po czym odłożyła zeszyt projektowy do szuflady.

~~~

  Białowłosa otworzyła drzwi pierwszym gościom i zaprosiła ich do salonu. Muzyka już została włączona, a przeróżne alkohole stały na stole przy ścianie. Niewiele czasu minęło, a impreza rozkręciła się. Solenizantka tańczyła ze swoim czarnowłosym partnerem, jak i z innymi chłopcami, którzy ją poprosili. Nikt nie szczędził sobie trunków, przyjęcie trwało w najlepsze. Niebieskowłosy dołączył niedługo po gościach. Niedługo później Rozalia była już nieźle wstawiona. Organizm nieprzyzwyczajony do alkoholu szybko dał za wygraną, mimo niewielkiej ilości napitku. Mimo wszystko dziewczyna nie utraciła zdolności poruszania się na szpilkach. Porwała swojego chłopaka do tańca, dzięki czemu przetańczyli kilka następnych piosenek.
- Rozalio, może byś się położyła? - powiedział zmartwiony brunet, zabierając ją z parkietu.
- Ale jest jeszcze wcześnie! - odparła niezadowolona, po czym chciała pociągnąć chłopaka z powrotem do tańca, jednak ten nie ruszył się z miejsca.
  Objął dziewczynę w talii i poprowadził na pierwsze piętro. Otworzył drzwi jej pokoju i wprowadził ją do niego, po czym zamknął za sobą. Poszukał w jej szafie piżamę i ponownie do niej podszedł.
- Usiądź - powiedział, a Rozalia wykonała jego polecenie.
  Chłopak sięgnął do jej kostki, aby rozwiązać but, jednak dziewczyna przyciągnęła go ku sobie i namiętnie pocałowała. Nie opierał się, tylko pogłębił pocałunek. Rozalia wstała i uwiesiła ramiona na szyi chłopaka, po czym przesuwała dłonie od jego barków, kierując się w dół. Mruczała mu zalotnie w usta.
- Pragnę cię - wymamrotała kokieteryjnie, po czym ponownie przylgnęła do warg chłopaka.
- Kochanie, to nie jest dobry moment... - powiedział Leo i schwycił delikatne dłonie zbliżające się do paska jego spodni.
- Dla ciebie nigdy nie jest dobry moment, zawsze masz jakieś wymówki, nawet w moje urodziny. Zupełnie cię nie obchodzę! - głos białowłosej zmienił się z uwodzicielskiego na pełen wyrzutu, kiedy odepchnęła się od klatki piersiowej chłopaka. - Mam cię dosyć, to koniec!
  Rozalia chciała wyjść ze swojego pokoju, jednak silna dłoń chwyciła jej ramię.
- Rozalio, nie myślisz trzeźwo - powiedział przestraszony brunet.
- Jestem nad wyraz trzeźwa! - białowłosa wyrwała się chłopakowi i wychodząc zatrzasnęła za sobą drzwi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  Hej wszystkim! Tym pesymistycznym akcentem kończymy One-Shot z okazji urodzin Rozalii :D Jesteśmy w pełni świadome, że jest to drama na skalę światową... Jak Rozalia mogła zerwać z Leosiem?! Dla nas też to jest trochę dziwne, kochamy Rozę całym sercem, ale to jest bardzo ważne wydarzenie dotyczące opowiadania! Mamy nadzieję, że nie zniechęciliście się do nas przez tę sytuację XD Do następnego!!!

wtorek, 10 października 2017

Prolog

  Kondukt pogrzebowy wyniósł dębową trumnę w kolorze ciemnego, palonego brązu z kaplicy, kierując się w stronę miastowego cmentarza. Pieśni żałobne rozbrzmiewały wśród mieszkańców, obwieszczając ostatnią drogę Johna Morgana przed pochówkiem. Przez jego zmasakrowane wypadkiem samochodowym ciało w oczach czterech kobiet nieprzerwanie od trzech dni błyszczą łzy. W oczach dwóch córek i dwóch żon, które nie były świadome swojego istnienia.